Iran – jeden z najbardziej zamkniętych krajów na świecie, mało popularny turystycznie, budzący zaciekawienie, do którego chęć wybrania się budzi powszechne zdziwienie.To pierwsze wnioski jakie się nasuwają. Ale przekraczając granicę i zagłębiając się bardziej w ten kraj nabiera się inne spostrzeżenia. O ile w mainstreamie Iran ma złą passę i większość opinii do nas docierająca jest negatywna, to dla ludzi, którzy mieli styczność, podróżowali, poznali kulturę i samych persów, zdanie będzie zgoła odmienne.
Imponująca historia, sięgająca daleko w starożytność. Dajmy np. ruiny Persepolis- wchodząc tam można z hipnotycznym zaciekawieniem obserwować żywą historię, spojrzeć na ziemię i wyobrazić sobie, że ponad 2500 lat temu chodzili po niej starożytni władcy Persji- Dariusz i Kserkses. Zainteresowani historią, kulturą islamską, bliskim wschodem nie będą zawiedzeni z decyzji o wybraniu się do Iranu.
Moja blisko 3-tygodniowa podróż wyglądała dość skomplikowanie i czasochłonnie. Z Warszawy dostałem się samolotem do Budapesztu, a następnie do Stambułu i to stamtąd wyruszyłem autobusem w długą, kilkudziesięciogodzinną podróż przez Turcję do Teheranu. Bilet zakupiłem za około 70$ z jednodniowym wyprzedzeniem, klasa VIP, więc warunki komfortowe ( niezbyt wygórowana cena za blisko 2500km). Trasa wyglądała tak:
Stambuł → Teheran → Isfahan → Shiraz → Bandar-Abbas (Qeshm, Ormuz) → Teheran → Irbil → Stambuł. Na mapie wygląda to mniej więcej tak:
Przed wyjazdem znalazło się kilka chwil na zwiedzanie Stambułu:
Docierając przed granicę turecko- irańską, z lewej strony można ujrzeć górę Ararat:
Bazargan – miasto na granicy:
Po dość długiej odprawie paszportowej i wejściu do autobusu, pozostaje jeszcze 900km do przejechania.
Teheran:
Po szybkim pobycie w stolicy, czas na kolejny punkt – Isfahan:
Shiraz, oraz miasto Persepolis:
Następny punkt to dojazd do Bandar Abbas, Wyspy Ormuz i Qeshm:
Po odpłynięciu z wyspy Qeshm powrót do Teheranu i udanie się do ostatniego celu podróży – Irackiego Kurdystanu.
Granica irańsko- iracka, nieopodal Piranshahr:
Irbil – stolica Irackiego Kurdystanu:
Irbil był ostatnim punktem podróży, powrót do Stambułu. Cała trasa została przejechana autobusami w ciągu kilkunastu dni – w sumie około 8000km.
Kilka porad:
– loty do Teheranu to dość szeroki wachlarz cenowy, od kilkuset do ponad tysiąca złotych przy okazjach cenowych,
– wiza do wyrobienia w ambasadzie w Warszawie, lub na lotnisku w Teheranie, koszt to ponad 300zł,
– w lokalnych restauracjach da się najeść nie wydając nawet 10zł,
– komunikacja autobusowa jest bardzo dobrze rozwinięta, bardzo tanie przejazdy, podział autokarów na normalne i klasy VIP (z bardzo dużą ilością przestrzeni dla pasażerów), transport odbywa się z punktu A do B, autobusy nie zatrzymują się na dworcach i przystankach pośrednich miast, duża liczba przewoźników, co za tym idzie, dużo kursów w ciągu dnia. Dla przykładu, przejazd z Bandar Abbas do Teheranu (1300km) – to koszt ≈ 40 złotych,
– w autobusach klasy VIP często zapewniona jest darmowa woda podczas jazdy, suchy prowiant typu batonik, czy paluszki, a nawet ciepły posiłek,
– taxi, tanie, jazda po miastach to koszt kilku złotych za kurs,
– noclegi, można szukać w internecie, opierając się na rekomendacjach innych osób, mailowo kontaktować się z właścicielami, lub szukać na miejscu. Booking nie działa,
a o couchsurfingu jako, że nie korzystałem, nie wypowiem się,
– Irańczycy często pytają o pochodzenie i w większości nie zrozumieją jeśli powiemy POLAND, za to mówiąc LECHISTAN, będzie wiadomo że jesteśmy z Polski,
– ruch na drogach jest chaotyczny, a pieszy nie ma żadnych praw,
– do kupna pamiątek polecam bazary, sprzedawcy wydają się być mniej agresywni niż ma to miejsce w innych krajach islamskich,
– ceny wejściówek do meczetów, muzeów, różnią się w odniesieniu do turystów,
i lokalsów,
– polecam wybrać się na shishę i herbatę, gdzie połowa szklanki będzie wypełniona kostkami cukru,
– pamiątek i rzeczy, które można kupić i przywieźć do Polski jest sporo, shishę, misy, szale, lampy, przyprawy, dywany, daktyle, pistacje, oraz wiele innych,
– w okolicach miejsc typowo turystycznych, można napotkać samozwańczych przewodników, chcących poopowiadać, pooprowadzać, a potem zawołać niemałe pieniądze,
– w Irbilu polecam przejść się na cytadelę, nie jest mega ciekawa, ale fakt że jej początki datuje się mniej więcej na 5000 r.p.n.e. dodaje uroku, warto dłuższą chwilę poszukać noclegu, dużo hoteli ma bardzo zły stosunek jakości do ceny.
Generalnie nie poleciłbym obecnie robienia podobnej trasy drogą lądową, niezbyt dobra sytuacja na wschodzie Turcji dobrze nie wpływa na bezpieczeństwo. Tym bardziej podróż do Irackiego Kurdystanu, gdzie rejony przygraniczne z Turcją i Syrią to miejsce działań zbrojnych.